Wsiadaj powiedziałem – usłyszałam
ponowny rozkaz. Dobra, niech zrobi co chce i się opier.... Odczepi.
Otworzyłam drzwi od strony pasażera i posłusznie wsiadłam do
samochodu. Usłyszałam tylko za sobą „grzeczna dziewczynka”.
Rozszarpię go! Przysięgam zabiję! Niech ktoś potwierdzi, że była
to zbrodnia w afekcie.
-Uśmiechnij się trochę Skarbie –
jego głos był zdecydowanie milszy niż chwilę temu.
-Chyba adres pomyliłeś – warknęłam,
a my zatrzymaliśmy się gdzieś na leśnej dróżce. No dobra chyba
role się odwróciły, to on mnie zabije. Zacisnęłam palce na
materiale moich spodni. Kazał mi wysiąść więc to zrobiłam. Gdy
tylko zamknęły się za mną drzwi przygwoździł mnie do samochodu
tak jak zwykle, patrzyłam w bok i starałam się nie pokazywać
mojej złości i strachu. Poczułam palce na moim podbródku, które
stanowczo acz delikatnie nakierowały moją twarz w jego stronę. Aż
dziwne, że to on miał tak subtelne ruchy. Patrzyliśmy na siebie,
a ja próbowałam z jego oczu wyczytać co tak właściwie czuje. Nie
widziałam już tej złości, która wkradła mu się do źrenic
przed uczelnią, teraz było coś innego. Zainteresowanie? Smutek?
Nie wiem. Cholera nawet mnie to nie obchodzi! Puść mnie już i
nawet nie musisz mnie odwozić do domu, jestem dużą dziewczynką i
sama trafię. Jego dłoń przesunęła się z samochodu na moją
talię i przyciągnęła do jego umięśnionego ciała.
-Boisz się mnie? - z jego ust wydobył
się chrypiący głos. Tak cholera boję się ciebie, jesteś jakimś
psychopatą. Daj mi telefon zadzwonię na policję i cię zgarną do
wariatkowa! Cholerny dupek! Moje myśli jednak nie zostały
wykrzyczane, nie jestem pewna, czy z troski o bezpieczeństwo czy
dlatego, że cały czas stałam i patrzyłam się w jego oczy. Zaczął
zbliżać twarz na niebezpieczną odległość. Jeszcze tego nie
było, chce mnie pocałować. Wzdrygnęłam się, a na moich
policzkach pojawił się rumieniec. Jego twarz zmieniła drogę.
-Idziemy – był przy samym uchu, jego
słowa drażniły moją delikatną skórę, to było chyba jeszcze
gorsze od pocałunku. Gdy szliśmy Liam objął mnie ręką i położył
ją na biodrze przysuwając bliżej siebie. Spojrzałam na niego nie
do końca zadowolona z tego ruchu.
-Nie oddalaj się ode mnie, zrozumiano?
- szłam z nim tak aż usłyszeliśmy głosy. Weszliśmy do domku, a
w jednym z pomieszczeń zauważyłam trzech chłopaków, jeden był
niższy od Liama i miał kręcone, krótkie włosy, a fryzury
pozostałych dwóch były podobne, byli obcięci na jedną długość
maszynką. Na kolanach jednego dostrzegłam dziewczynę o włosach do
ramion. Jak się później dowiedziałam dziewczyna miała na imię
Tracy, a jej chłopak Blaine. Chłopak w loczkach to Trevor, a ten
ostatni z krótkimi włosami Jason. Trochę się ich bałam, więc
nie odzywałam się zbytnio. W dodatku było jedno miejsce wolne, a
widziałam, że siada tam Liam. No to jeszcze sobie będę stała.
Poczułam dłonie na moich biodrach i już po chwili siedziałam na
kolanach Liama. To może ja jednak postoję? Chłopak usadził mnie
tak, że byłam jakby bokiem do niego, a nogi zwisały mi swobodnie
za podłokietnikiem. Czułam jego silną dłoń na mojej talii, która
przysunęła mnie jeszcze bliżej jego ciała. Po chwili do ręki
otrzymałam otworzone piwo.
-Liam to twoja nowa zabaweczka? -
zapytał Trevor, a ja poczułam jak krew się we mnie gotuje.
Zacisnęłam mocniej palce na butelce piwa i już chciałam
odpowiedzieć, ale uprzedził mnie czarnowłosy chłopak.
-Zamknij się Trevor – warknął na
niego mocniej zaciskając palce na mojej talii. Czyżby on mnie
bronił? No to bardzo ciekawe, ciekawe. Jestem teraz kompletnie
zmieszana.
-Oj nie wygłupiaj się, chyba powinna
wiedzieć jaki jesteś – Tracy po tych słowach pocałowała
swojego chłopaka. Nie czułam się tam komfortowo, czułam się
faktycznie jak zabawka, którą można pomiatać. Siedziałam i piłam piwo,
tak mi się nudziło, że zaczęłam bawić się etykietą butelki.
Rozrywający się papier był zdecydowanie ciekawszy od gadania tych
błaznów, ale musiałam tu siedzieć, czemu? Chciałam? Bałam się?
Sama nie wiem. Liam był zabójczo przystojny, ale równie bardzo
bucowaty. Po chwili poczułam jak zabiera mi pustą już butelkę i
odstawia. Chyba chciał iść więc wstałam i poczułam jak obejmuje
mnie żegnając się ze wszystkimi. Machnęłam do nich i dość
szybkim tempem ruszyliśmy w stronę samochodu.
-Po co mnie tu zabrałeś? -
powiedziałam do niego oschłym tonem zabierając jego dłoń z moich
bioder jednak szybko powróciła na swoje miejsce.
-Moi przyjaciele muszą wiedzieć kogo
sobie wybrałem – mruknął nie patrząc na mnie, czemu jest taki
oschły i beznadziejny?
-Nie jestem rzeczą! - krzyknęłam
wyrywając się z jego uścisku. Patrzyłam na niego wściekła, ale
chwilę później speszyłam się gdy na mnie spojrzał. Spuściłam
swój wzrok na buty i przygryzłam wargę.
-Jesteś cholernie seksowna jak tak
robisz – mruknął wprost do mojego ucha, a ja cała zesztywniałam.
Dwoma palcami uniósł mój podbródek do góry, patrzył już nie ze
złością. Czyżbym zauważyła zalążki czułości w jego
spojrzeniu? Po chwili musnął moje usta, a przez moje plecy
przeszedł zimny dreszcz. Najgorsze było to, że wcale się nie
odsuwał ode mnie, nasze wargi dzieliły tylko milimetry, prawie
czułam ich gorąc, prawie czułam ich smak.
-Niech cię szlag Liamie Hollaway –
pomyślałam, nie chwila, ja to powiedziałam. Cicho, ale jednak.
Oblałam się rumieńcem i odsunęłam się od niego, znów zagryzłam
dolną wargę ze wstydu. Nie wiedziałam, że przy kimkolwiek stracę
moją pewność siebie. On był inny przystojny, kusił zapachem
swoich perfum, nieodpowiedni. Mimo to gdy siedziałam mu na kolanach
czułam się bezpiecznie, wiedziałam, że gdyby było trzeba
obroniłby mnie.
-Chodź, zmarzniesz – zarzucił na
mnie swoją skórzaną kurtkę i złapał za dłoń.
-Jednak potrafisz być czuły jeśli
chcesz – delikatnie uśmiechnęłam się.
Znów siada koło mnie na wykładzie,
ale zachowuje się jakbym nie istniała. Jakby całego wyjazdu nie
było, nawet nie powiedział mi cześć, ja stwierdziłam, że nie
będę się wyrywać. Znów słyszałam czułe słówka Chloe
kierowane do Liama. On jednak na nie nie reagował, nie patrzyłam na
nich, rysowałam portret Alexis, bo znudziły mi się już bazgroły.
Alex na wykładach była idealną modelką, czasem zapominała nawet
mrugać, była tak wciągnięta w to co mówi profesor. Delikatnie
się zaśmiałam, gdy czarnowłosa przypomniała sobie, że musi
zamknąć oczy, zauważyłam zalążki łez w kącikach jej oczu. W
końcu Alex odwróciła się w moją stronę, ale po chwili spojrzała
za mnie, nawet się nie odwracałam, wiedziałam na kogo patrzy.
-Gapił się na ciebie – wyczytałam
z ruch jej warg. Wzruszyłam ramionami kontynuując rysunek. Wykłady
się skończyły, ja jedynie musiałam zanieść projekt do innego
budynku, a najszybciej było przez parking. Poczułam delikatne
ukłucie gdy zobaczyłam jak Chloe przygwożdżona jest do samochodu
przez Liama, jak to robił mnie. Jednak oni byli o parę kroków
dalej. Dłoń chłopaka była prawie pod krótką spódniczką
dziewczyny, a ich usta były prawie wtopione w siebie. Prawie jak w
filmie porno. Cóż przynajmniej cała sytuacja przekonała mnie, że
z tym chłopakiem nie warto się widywać. Prychnęłam pod nosem
idąc przed siebie. Cały czas ta zima. Nienawidzę śniegu,
nienawidzę mrozu, nienawidzę ani grudnia, ani stycznia ani lutego.
Dobrze, że już niedługo zaczyna się wiosna. Kwiaty i ciepło, to
była moja pogoda.
Znów impreza, no tak tylko teraz mamy
na to czas. Zaraz zaczną się kolokwia i nie będzie kiedy. Tym
razem miała to być nieduża impreza u Alexis. Dziewczyna mieszkała
w prawie samym centrum, również w kawalerce, była odrobinę
mniejsza od mojej, ale miała być to kameralne picie piwa, więc po
prostu mieliśmy siedzieć na podłodze. Do Alex przyszłam dużo
wcześniej poplotkować.
-Co się dzieje między tobą i nowym?
- zapytała mnie w końcu wysypując paczkę chipsów do miseczki.
-Nic, co ma się dziać? To dupek –
mruknęłam, dopiero później zorientowałam się, że sama z siebie
skazałam się na dodatkowe pytania przyjaciółki.
-Czemu uważasz, że to dupek? -
wiedziałam, wiedziałam, że o to zapyta.
-Patrzy się tak słodko na ciebie –
dodała rozmarzona po chwili. Błagam niech ktoś już przyjdzie, bo
oszaleję. Usłyszałam dzwonek do drzwi, chyba ktoś na górze
jednak jest i mnie słucha. Dave, Zoe, Carmen, byli pierwszymi
gośćmi, po chwili dołączyli jeszcze Martin, Melody i Carl.
Usiedliśmy na rozłożonych poduszkach i piliśmy powoli piwo.
-I wtedy Pulki się na mnie wydarł –
gorączkowo opowiadał Martin, wszyscy roześmialiśmy się. Pulki,
tak naprawdę nazywał się profesor Pulcaley i był wyjątkową kosą
od pedagogiki.
-Trzeba było nie pisać mu na pracy,
czekaj jak to było? Cytuję: Trochę brakuje mi słów, ale to nie
ważne, pewnie i tak tego nikt nie czyta, koniec cytatu – Carl
zripostował, a mnie zaczął boleć brzuch ze śmiechu.
-No co, byłem przekonany, że tego
nawet nie ogląda i tylko przekartkuje – mruknął niezadowolony
chłopak. Martin Frost nie był definicją piękna, ale miał w sobie
jakiś urok. Dłuższe włosy za ucho koloru mysiego brązu zawsze
były w nieładzie, miał za to mocno zielone oczy, nikt nie miał
wątpliwości co do ich koloru, miały taką intensywność. Carl, do
dziś wydaje mi się, że jest gejem. Nie dowiem się tego, wiem w
każdym bądź razie, że kocha zakupy, opinające spodnie i różowawe
koszule. Wspaniale się dogadywaliśmy, a gdy musiałam wymienić
swoją garderobę jego wybierałam pierwszego. Usłyszeliśmy dzwonek
do drzwi.
-Ktoś jeszcze ma przyjść? - spytałam
zdziwiona, gdy Alex wstawała.
-Cześć Liam, bez Chloe? - Czarnowłosa
przywitała nowego gościa, a ja zamarłam, cała zesztywniałam
patrząc tępo przed siebie. Co ona wymyśliła też no! Carl i
Martin posunęli się by zrobić miejsce dla Liama. Teraz ich nie
słuchałam, moje myśli kręciły się wokół brązowookiego i nie
mogłam ich od siebie odgonić.
-Zagrajmy w coś! - zaproponowała
Melody, zawsze to robimy, żeby się rozkręcić.
-W butelkę! - roześmiał się Carl
stawiając pustą butelkę po swoim piwie na samym środku?
-No weźcie, nie jesteśmy w
podstawówce – mruknęłam niezadowolona i znów poczułam na sobie
wzrok najprzystojniejszego chłopaka w towarzystwie.
-Nie bądź taką sztywniarą –
prychnął na mnie Liam, zgromiłam go wzrokiem powodując napiętą
atmosferę między nami. Wysyczałam jedynie do niego „zamknij
się”, ale nic na to nie odpowiedział. Zaczęliśmy grać, padały
luźne pytania i nie za trudne zadania, ale było stosunkowo
śmiesznie. W końcu Zoe wylosowała Liama.
-Pytanie – nie czekał aż ta zapyta,
pewnie chciał się rozkręcić dopiero pierwszy raz ktoś go
wylosował.
-Masz dziewczynę? - no tak standardowe
pytanie. Ja się chyba na studiach cofam w rozwoju. Powinni
wszystkim ludziom na uniwersytetach odejmować nie dodawać lat
podczas urodzin.
-Nie miewam dziewczyn tylko kochanki –
roześmiał się, ale czułam, że mówi to całkiem poważnie. Więc
tylko to go łączyło z Chloe. Chwila dopiero zorientowałam się,
że pierwszy raz widzę jak się śmieje.
-No taki z ciebie macho – zripostował
Martin na co tylko ja się uśmiechnęłam. Chłopak zakręcił
butelką, proszę tylko nie ja, tylko nie ja, błagam cię jeżeli
mnie słyszysz kimkolwiek jesteś!
-Pytanie czy wyzwanie? - usłyszałam
pytanie, uchyliłam lekko powieki i spojrzałam, że butelka wskazuje
na mnie, no to pięknie.
-Pytanie – odpowiedziałam niepewnie,
dobra skoro mnie olałeś to nie daj mu przynajmniej zadać czegoś
głupiego.
-Podobam ci się? - zapytał prosto z
mostu, a wzrok wszystkich skupił się na mnie wyszukując reakcji.
-Chciałbyś – prychnęłam na co
Liam zmarszczył brwi. Byłam dumna z mojej odpowiedzi, więc
rozsiadłam się wygodniej.
-Nie oszukuj się mała – Hollaway
uniósł jedną brew do góry.
-Ty chyba masz coś nie tak z głową.
Ja lubię mężczyzn, chłopcy mnie nie interesują – uśmiechnęłam
się zadziornie, a oczy chłopaka stały się czarne ze złości.
Zignorowałam jego zachowanie i zakręciłam butelką. Wylosowałam
Carla, który wybrał pytanie. Zapytałam jedynie o to ile miał
dziewczyn, odpowiedział, że trzy. Nie chciałam go pytać czy jest
gejem przy tylu ludziach, zapytam gdy będziemy sam na sam. Butelka
znów wskazała Liama, co on magnes sobie przyczepił to spodni?!
-Wyzwanie – zdecydował.
-Skoro widzę, że bardzo się lubicie.
Pocałuj Oliv – zemszczę się na tobie, twoje cierpienia będą
długie i doprowadzą cię do szaleństwa Carl. Niech cię znajdę
wypatroszę łyżeczką, a twoich zwłok nikt nigdy nie znajdzie.
-Namiętnie! - zadecydowała Alex.
-Tak zdecydowanie namiętnie –
potwierdził Carl. Nie miałam wyboru, a byłam taka wściekła.
Widziałam jedynie uśmiech Liama, który pokazywał, kto jest
zwycięzcą w tej sytuacji. Podniosłam się, a chłopak podszedł do
mnie. Cmoknęłam go jedynie w usta na co usłyszałam jęk
niezadowolenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz