Archive

niedziela, 22 czerwca 2014

Numer 3

Wsiadaj powiedziałem – usłyszałam ponowny rozkaz. Dobra, niech zrobi co chce i się opier.... Odczepi. Otworzyłam drzwi od strony pasażera i posłusznie wsiadłam do samochodu. Usłyszałam tylko za sobą „grzeczna dziewczynka”. Rozszarpię go! Przysięgam zabiję! Niech ktoś potwierdzi, że była to zbrodnia w afekcie.
-Uśmiechnij się trochę Skarbie – jego głos był zdecydowanie milszy niż chwilę temu.
-Chyba adres pomyliłeś – warknęłam, a my zatrzymaliśmy się gdzieś na leśnej dróżce. No dobra chyba role się odwróciły, to on mnie zabije. Zacisnęłam palce na materiale moich spodni. Kazał mi wysiąść więc to zrobiłam. Gdy tylko zamknęły się za mną drzwi przygwoździł mnie do samochodu tak jak zwykle, patrzyłam w bok i starałam się nie pokazywać mojej złości i strachu. Poczułam palce na moim podbródku, które stanowczo acz delikatnie nakierowały moją twarz w jego stronę. Aż dziwne, że to on miał tak subtelne ruchy. Patrzyliśmy na siebie, a ja próbowałam z jego oczu wyczytać co tak właściwie czuje. Nie widziałam już tej złości, która wkradła mu się do źrenic przed uczelnią, teraz było coś innego. Zainteresowanie? Smutek? Nie wiem. Cholera nawet mnie to nie obchodzi! Puść mnie już i nawet nie musisz mnie odwozić do domu, jestem dużą dziewczynką i sama trafię. Jego dłoń przesunęła się z samochodu na moją talię i przyciągnęła do jego umięśnionego ciała.
-Boisz się mnie? - z jego ust wydobył się chrypiący głos. Tak cholera boję się ciebie, jesteś jakimś psychopatą. Daj mi telefon zadzwonię na policję i cię zgarną do wariatkowa! Cholerny dupek! Moje myśli jednak nie zostały wykrzyczane, nie jestem pewna, czy z troski o bezpieczeństwo czy dlatego, że cały czas stałam i patrzyłam się w jego oczy. Zaczął zbliżać twarz na niebezpieczną odległość. Jeszcze tego nie było, chce mnie pocałować. Wzdrygnęłam się, a na moich policzkach pojawił się rumieniec. Jego twarz zmieniła drogę.
-Idziemy – był przy samym uchu, jego słowa drażniły moją delikatną skórę, to było chyba jeszcze gorsze od pocałunku. Gdy szliśmy Liam objął mnie ręką i położył ją na biodrze przysuwając bliżej siebie. Spojrzałam na niego nie do końca zadowolona z tego ruchu.
-Nie oddalaj się ode mnie, zrozumiano? - szłam z nim tak aż usłyszeliśmy głosy. Weszliśmy do domku, a w jednym z pomieszczeń zauważyłam trzech chłopaków, jeden był niższy od Liama i miał kręcone, krótkie włosy, a fryzury pozostałych dwóch były podobne, byli obcięci na jedną długość maszynką. Na kolanach jednego dostrzegłam dziewczynę o włosach do ramion. Jak się później dowiedziałam dziewczyna miała na imię Tracy, a jej chłopak Blaine. Chłopak w loczkach to Trevor, a ten ostatni z krótkimi włosami Jason. Trochę się ich bałam, więc nie odzywałam się zbytnio. W dodatku było jedno miejsce wolne, a widziałam, że siada tam Liam. No to jeszcze sobie będę stała. Poczułam dłonie na moich biodrach i już po chwili siedziałam na kolanach Liama. To może ja jednak postoję? Chłopak usadził mnie tak, że byłam jakby bokiem do niego, a nogi zwisały mi swobodnie za podłokietnikiem. Czułam jego silną dłoń na mojej talii, która przysunęła mnie jeszcze bliżej jego ciała. Po chwili do ręki otrzymałam otworzone piwo.
-Liam to twoja nowa zabaweczka? - zapytał Trevor, a ja poczułam jak krew się we mnie gotuje. Zacisnęłam mocniej palce na butelce piwa i już chciałam odpowiedzieć, ale uprzedził mnie czarnowłosy chłopak.
-Zamknij się Trevor – warknął na niego mocniej zaciskając palce na mojej talii. Czyżby on mnie bronił? No to bardzo ciekawe, ciekawe. Jestem teraz kompletnie zmieszana.
-Oj nie wygłupiaj się, chyba powinna wiedzieć jaki jesteś – Tracy po tych słowach pocałowała swojego chłopaka. Nie czułam się tam komfortowo, czułam się faktycznie jak zabawka, którą można pomiatać. Siedziałam i piłam piwo, tak mi się nudziło, że zaczęłam bawić się etykietą butelki. Rozrywający się papier był zdecydowanie ciekawszy od gadania tych błaznów, ale musiałam tu siedzieć, czemu? Chciałam? Bałam się? Sama nie wiem. Liam był zabójczo przystojny, ale równie bardzo bucowaty. Po chwili poczułam jak zabiera mi pustą już butelkę i odstawia. Chyba chciał iść więc wstałam i poczułam jak obejmuje mnie żegnając się ze wszystkimi. Machnęłam do nich i dość szybkim tempem ruszyliśmy w stronę samochodu.
-Po co mnie tu zabrałeś? - powiedziałam do niego oschłym tonem zabierając jego dłoń z moich bioder jednak szybko powróciła na swoje miejsce.
-Moi przyjaciele muszą wiedzieć kogo sobie wybrałem – mruknął nie patrząc na mnie, czemu jest taki oschły i beznadziejny?
-Nie jestem rzeczą! - krzyknęłam wyrywając się z jego uścisku. Patrzyłam na niego wściekła, ale chwilę później speszyłam się gdy na mnie spojrzał. Spuściłam swój wzrok na buty i przygryzłam wargę.
-Jesteś cholernie seksowna jak tak robisz – mruknął wprost do mojego ucha, a ja cała zesztywniałam. Dwoma palcami uniósł mój podbródek do góry, patrzył już nie ze złością. Czyżbym zauważyła zalążki czułości w jego spojrzeniu? Po chwili musnął moje usta, a przez moje plecy przeszedł zimny dreszcz. Najgorsze było to, że wcale się nie odsuwał ode mnie, nasze wargi dzieliły tylko milimetry, prawie czułam ich gorąc, prawie czułam ich smak.
-Niech cię szlag Liamie Hollaway – pomyślałam, nie chwila, ja to powiedziałam. Cicho, ale jednak. Oblałam się rumieńcem i odsunęłam się od niego, znów zagryzłam dolną wargę ze wstydu. Nie wiedziałam, że przy kimkolwiek stracę moją pewność siebie. On był inny przystojny, kusił zapachem swoich perfum, nieodpowiedni. Mimo to gdy siedziałam mu na kolanach czułam się bezpiecznie, wiedziałam, że gdyby było trzeba obroniłby mnie.
-Chodź, zmarzniesz – zarzucił na mnie swoją skórzaną kurtkę i złapał za dłoń.
-Jednak potrafisz być czuły jeśli chcesz – delikatnie uśmiechnęłam się.

Znów siada koło mnie na wykładzie, ale zachowuje się jakbym nie istniała. Jakby całego wyjazdu nie było, nawet nie powiedział mi cześć, ja stwierdziłam, że nie będę się wyrywać. Znów słyszałam czułe słówka Chloe kierowane do Liama. On jednak na nie nie reagował, nie patrzyłam na nich, rysowałam portret Alexis, bo znudziły mi się już bazgroły. Alex na wykładach była idealną modelką, czasem zapominała nawet mrugać, była tak wciągnięta w to co mówi profesor. Delikatnie się zaśmiałam, gdy czarnowłosa przypomniała sobie, że musi zamknąć oczy, zauważyłam zalążki łez w kącikach jej oczu. W końcu Alex odwróciła się w moją stronę, ale po chwili spojrzała za mnie, nawet się nie odwracałam, wiedziałam na kogo patrzy.
-Gapił się na ciebie – wyczytałam z ruch jej warg. Wzruszyłam ramionami kontynuując rysunek. Wykłady się skończyły, ja jedynie musiałam zanieść projekt do innego budynku, a najszybciej było przez parking. Poczułam delikatne ukłucie gdy zobaczyłam jak Chloe przygwożdżona jest do samochodu przez Liama, jak to robił mnie. Jednak oni byli o parę kroków dalej. Dłoń chłopaka była prawie pod krótką spódniczką dziewczyny, a ich usta były prawie wtopione w siebie. Prawie jak w filmie porno. Cóż przynajmniej cała sytuacja przekonała mnie, że z tym chłopakiem nie warto się widywać. Prychnęłam pod nosem idąc przed siebie. Cały czas ta zima. Nienawidzę śniegu, nienawidzę mrozu, nienawidzę ani grudnia, ani stycznia ani lutego. Dobrze, że już niedługo zaczyna się wiosna. Kwiaty i ciepło, to była moja pogoda.

Znów impreza, no tak tylko teraz mamy na to czas. Zaraz zaczną się kolokwia i nie będzie kiedy. Tym razem miała to być nieduża impreza u Alexis. Dziewczyna mieszkała w prawie samym centrum, również w kawalerce, była odrobinę mniejsza od mojej, ale miała być to kameralne picie piwa, więc po prostu mieliśmy siedzieć na podłodze. Do Alex przyszłam dużo wcześniej poplotkować.
-Co się dzieje między tobą i nowym? - zapytała mnie w końcu wysypując paczkę chipsów do miseczki.
-Nic, co ma się dziać? To dupek – mruknęłam, dopiero później zorientowałam się, że sama z siebie skazałam się na dodatkowe pytania przyjaciółki.
-Czemu uważasz, że to dupek? - wiedziałam, wiedziałam, że o to zapyta.
-Patrzy się tak słodko na ciebie – dodała rozmarzona po chwili. Błagam niech ktoś już przyjdzie, bo oszaleję. Usłyszałam dzwonek do drzwi, chyba ktoś na górze jednak jest i mnie słucha. Dave, Zoe, Carmen, byli pierwszymi gośćmi, po chwili dołączyli jeszcze Martin, Melody i Carl. Usiedliśmy na rozłożonych poduszkach i piliśmy powoli piwo.
-I wtedy Pulki się na mnie wydarł – gorączkowo opowiadał Martin, wszyscy roześmialiśmy się. Pulki, tak naprawdę nazywał się profesor Pulcaley i był wyjątkową kosą od pedagogiki.
-Trzeba było nie pisać mu na pracy, czekaj jak to było? Cytuję: Trochę brakuje mi słów, ale to nie ważne, pewnie i tak tego nikt nie czyta, koniec cytatu – Carl zripostował, a mnie zaczął boleć brzuch ze śmiechu.
-No co, byłem przekonany, że tego nawet nie ogląda i tylko przekartkuje – mruknął niezadowolony chłopak. Martin Frost nie był definicją piękna, ale miał w sobie jakiś urok. Dłuższe włosy za ucho koloru mysiego brązu zawsze były w nieładzie, miał za to mocno zielone oczy, nikt nie miał wątpliwości co do ich koloru, miały taką intensywność. Carl, do dziś wydaje mi się, że jest gejem. Nie dowiem się tego, wiem w każdym bądź razie, że kocha zakupy, opinające spodnie i różowawe koszule. Wspaniale się dogadywaliśmy, a gdy musiałam wymienić swoją garderobę jego wybierałam pierwszego. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Ktoś jeszcze ma przyjść? - spytałam zdziwiona, gdy Alex wstawała.
-Cześć Liam, bez Chloe? - Czarnowłosa przywitała nowego gościa, a ja zamarłam, cała zesztywniałam patrząc tępo przed siebie. Co ona wymyśliła też no! Carl i Martin posunęli się by zrobić miejsce dla Liama. Teraz ich nie słuchałam, moje myśli kręciły się wokół brązowookiego i nie mogłam ich od siebie odgonić.
-Zagrajmy w coś! - zaproponowała Melody, zawsze to robimy, żeby się rozkręcić.
-W butelkę! - roześmiał się Carl stawiając pustą butelkę po swoim piwie na samym środku?
-No weźcie, nie jesteśmy w podstawówce – mruknęłam niezadowolona i znów poczułam na sobie wzrok najprzystojniejszego chłopaka w towarzystwie.
-Nie bądź taką sztywniarą – prychnął na mnie Liam, zgromiłam go wzrokiem powodując napiętą atmosferę między nami. Wysyczałam jedynie do niego „zamknij się”, ale nic na to nie odpowiedział. Zaczęliśmy grać, padały luźne pytania i nie za trudne zadania, ale było stosunkowo śmiesznie. W końcu Zoe wylosowała Liama.
-Pytanie – nie czekał aż ta zapyta, pewnie chciał się rozkręcić dopiero pierwszy raz ktoś go wylosował.
-Masz dziewczynę? - no tak standardowe pytanie. Ja się chyba na studiach cofam w rozwoju. Powinni wszystkim ludziom na uniwersytetach odejmować nie dodawać lat podczas urodzin.
-Nie miewam dziewczyn tylko kochanki – roześmiał się, ale czułam, że mówi to całkiem poważnie. Więc tylko to go łączyło z Chloe. Chwila dopiero zorientowałam się, że pierwszy raz widzę jak się śmieje.
-No taki z ciebie macho – zripostował Martin na co tylko ja się uśmiechnęłam. Chłopak zakręcił butelką, proszę tylko nie ja, tylko nie ja, błagam cię jeżeli mnie słyszysz kimkolwiek jesteś!
-Pytanie czy wyzwanie? - usłyszałam pytanie, uchyliłam lekko powieki i spojrzałam, że butelka wskazuje na mnie, no to pięknie.
-Pytanie – odpowiedziałam niepewnie, dobra skoro mnie olałeś to nie daj mu przynajmniej zadać czegoś głupiego.
-Podobam ci się? - zapytał prosto z mostu, a wzrok wszystkich skupił się na mnie wyszukując reakcji.
-Chciałbyś – prychnęłam na co Liam zmarszczył brwi. Byłam dumna z mojej odpowiedzi, więc rozsiadłam się wygodniej.
-Nie oszukuj się mała – Hollaway uniósł jedną brew do góry.
-Ty chyba masz coś nie tak z głową. Ja lubię mężczyzn, chłopcy mnie nie interesują – uśmiechnęłam się zadziornie, a oczy chłopaka stały się czarne ze złości. Zignorowałam jego zachowanie i zakręciłam butelką. Wylosowałam Carla, który wybrał pytanie. Zapytałam jedynie o to ile miał dziewczyn, odpowiedział, że trzy. Nie chciałam go pytać czy jest gejem przy tylu ludziach, zapytam gdy będziemy sam na sam. Butelka znów wskazała Liama, co on magnes sobie przyczepił to spodni?!
-Wyzwanie – zdecydował.
-Skoro widzę, że bardzo się lubicie. Pocałuj Oliv – zemszczę się na tobie, twoje cierpienia będą długie i doprowadzą cię do szaleństwa Carl. Niech cię znajdę wypatroszę łyżeczką, a twoich zwłok nikt nigdy nie znajdzie.
-Namiętnie! - zadecydowała Alex.

-Tak zdecydowanie namiętnie – potwierdził Carl. Nie miałam wyboru, a byłam taka wściekła. Widziałam jedynie uśmiech Liama, który pokazywał, kto jest zwycięzcą w tej sytuacji. Podniosłam się, a chłopak podszedł do mnie. Cmoknęłam go jedynie w usta na co usłyszałam jęk niezadowolenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz