Archive

niedziela, 27 lipca 2014

Numer 6

Samochód zatrzymał się przy jakimś domu. Niepewnym krokiem wyszłam, tym razem łapiąc dłoń chłopaka. Zdecydowanie bałam się tego co mnie czeka.
-Nie bój się – przeszły mnie dreszcze gdy ciepły oddech Liama owiał moje ucho. Poczułam dłoń oplatającą moją talię. Niech to cholera podoba mi się to! Podoba mi się on! Czy ja to właśnie pomyślałam? Nie powinnam pchać się gdzie nie trzeba. Strąciłam jego rękę po dłuższej chwili. Usłyszałam cichy, ciepły śmiech. Kurde czy on czyta moje myśli? Wie, że mi się podoba? Cholera Olivia przestań tak o nim myśleć! Gdy podeszliśmy bliżej drzwi usłyszałam głośną muzykę. Bez pukania weszliśmy do środka. Poczułam odurzający zapach papierosów i alkoholu. Było pełno ludzi, część już pijanych. Głośne rozmowy i śmiechy mieszały się z ogłuszającą muzyką z głośników. Zostałam zaprowadzona do kuchni, w której stali znajomi Liama, zdążyłam ich już poznać jak byliśmy na piwie.
-O widzę ją już drugi raz, musi być dobra w łóżku – Jason skomentował na wejściu. To będzie zdecydowanie długi wieczór. Zacisnęłam palce w pięść.
-Nie jestem dziwką – warknęłam dość głośno. Poczułam karcący wzrok Tracy na sobie. Chciałam się obrócić i wyjść jednak zatrzymał mnie Liam.
-Jaka ostra. Lubię ją – Trevor uśmiechnął się do mnie i sięgnął po butelkę piwa, którą otworzył
zapalniczką i podał mi. Zdziwiona spojrzałam na niego, a później na Liama, który też sięgnął sobie po piwo. To było co najmniej dziwne. Przecież mnie nie zna nie powinien mnie lubić.
Parę piw później zostałam z Trevorem sama w kuchni.
-Ładna jesteś nie dziwne, że podobasz się Liamowi – chłopak zlustrował mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się delikatnie... Ale chwila...
-Podobam? - pytanie wyrwało się z moich myśli. W odpowiedzi usłyszałam śmiech, a przed sobą ujrzałam dłoń.
-Zatańczymy? - zapytał Trevor, chętnie zgodziłam się, szczególnie, że miałam już trochę alkoholu we krwi. Tańczyliśmy najpierw daleko od siebie, w bezpiecznej odległości. Ta jednak z każdą minutą się zmniejszała i zmniejszała. Byliśmy już całkiem blisko siebie, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Nie przeszkadzała mi nawet dłoń Trevora na mojej talii. Zmrużyłam oczy pogrążając swoje ciało w muzyce. Poczułam jak lokowane włosy łaskoczą moją szyję, a gładki, idealnie ogolony policzek muska moje ramię. Był taki delikatny, aż dziwne, że tak się go bałam na początku. Otworzyłam oczy, gdy poczułam, że ciepło, które mnie okalało zostało oderwane.
-Nie dotykaj jej! - warknął Liam trzymając Trevora za koszulkę. Co on się tak przejmuje? Tylko tańczyliśmy.
-Spokojnie stary, wiem, że jest twoja – kędzierzawy odpowiedział i złapał go za nadgarstki, żeby odpuścił. Poczułam złowrogi wzrok na sobie. Po chwili Liam złapał mnie za rękę, szybko złapał nasze kurtki i wyprowadził z mieszkania. Gdy byliśmy już na chodniku przed domem wyrwałam się z jego uścisku.
-Powiedziałam już, że nie jestem twoją własnością! - krzyknęłam gromiąc go wzrokiem. Widziałam jak jego tęczówki ściemniały ze złości, jak jego szczęka zaciskała się mocno.
-Jesteś moja – widziałam, że stara się opanować złość, że jego głos był rozchwiany od napływu emocji, które nim targały.
-Nie jestem rzeczą! - ostatni raz krzyknęłam, lecz szybko tego pożałowałam. Liam przyszpilił mnie do samochodu i pocałował mocno. Poczułam dreszcze podniecenia rozchodzące się po moim ciele, jego usta zdecydowanie atakowały moje, podgryzał moją dolną wargę, by później pieścić ją językiem. Jęknęłam cicho w jego usta, to było zdecydowanie zbyt przyjemne. Poczułam jak się uśmiecha i odsuwa swoje wargi od moich.
-Mówiłem, że jesteś moja – wyszeptał nie odsuwając się ode mnie. Patrzyłam na niego zażenowana tym, że tak łatwo się dałam. Moje policzki przybrały lekko czerwony kolor. Próba uspokojenia oddechu wyszła mi dopiero po którymś razie. Liam jedynie odsunął się ode mnie i otworzył drzwi po stronie pasażera dając mi znak, żebym wsiadła.

Nie zaprosiłam chłopaka do środka, znów stałoby się to co ostatnio, a bardzo tego nie chciałam. Wystarczającym był jego sporadyczny dotyk i pocałunki. To sprawiało, że kolana miękły mi w trybie natychmiastowym. Cały czas powtarzam sobie, że nie powinnam, mimo to cały czas ciągnie mnie do niego. Beznadziejne, bezsensowne i nieBEZpieczne. Jestem zła na siebie za liczne reakcje na jego dotyk, na jego pieprzone pocałunki. Dlaczego on tak dobrze całuje, co? Dlaczego cholera ma tak miękkie usta?! Dlaczego uwielbiam jak jego lekki zarost delikatnie drażni moją skórę?!
-Niech cię szlag Liamie Hollaway – wysyczałam do siebie podnosząc się z łóżka. Dobrze, że weekend minął mi bez jego cholernych telefonów w stylu: „ Będę po ciebie za piętnaście minut”. Wściekałam się, tak bardzo się wściekałam na to że wywoływał we mnie jakiekolwiek uczucia. Usłyszałam dźwięk telefonu, tym razem spojrzałam na wyświetlacz i odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że to moja rodzicielka.
-Cześć Mamuś – zawsze pieszczotliwie się do niej zwracałam. Lubiłam to, uważałam, że to idealnie pokazuje moją miłość do niej.
-Oli słuchaj, był u mnie wczoraj Pan Carter. Pamiętasz go, prawda? - no oczywiście, że pamiętam. Bywał u nas dość często.
-Wiesz przecież, że jest redaktorem gazety, a ty mówiłaś, że chcesz odbyć jakiś staż, więc powiedziałam mu o tym. Jutro o jedenastej staw się w redakcji My Town na rozmowę, tylko ubierz się stosownie! - zakomunikowała mi. Ja? Staż?! W takiej gazecie?!
-Żartujesz? - spytałam chyba nie do końca dowierzając w to co mówi.
-Co, mam to odwołać? - chyba zmieszała się moim pytaniem.
-Nie denerwuj mnie nawet! Kocham cię za to najbardziej! Jesteś najlepsza! - krzyknęłam podekscytowana do słuchawki. Boże, Boże, Boże! To najlepsza wiadomość jaką dostałam od kilku ładnych miesięcy.
-Zawsze! - odpowiedziała śmiejąc się do słuchawki. Po krótkiej rozmowie rozłączyłyśmy się, a ja zaczęłam skakać po mieszkaniu z radości. To cudownie, to wspaniale, to, to niesamowite!

___

Wybaczcie, że dodaję notki tak nieregularnie, staram się, ale jestem w DE w pracy i mam tu słaby internet i to nie w domu. So... Dzięki za jakąś tam oglądalność bloga i proszę komentujcie, bo to mnie motywuje do dalszej pracy ;)
Pozdrawiam ;)

czwartek, 10 lipca 2014

Numer 5

Weszłam do uczelni, do której kompletnie nie miałam ochoty iść. Dobrze, że jest zima i to, że założyłam golf nikogo nie dziwi. Westchnęłam wzrokiem wypatrując Alex, nie było jej. Oparłam się o zimną ścianę, byłam kompletnie wykończona. Moje myśli cały czas krążyły wokół Liama, a nie jestem pewna czy powinny.
-Dlaczego pocałowałaś mojego chłopaka? - głos Chloe wyraźnie miał do mnie pretensje, pewnie jak i cała ona.
-Że niby ja pocałowałam twojego chłopaka? Po pierwsze nie do końca wiem kim jest twój chłopak – wiedziałam, że chodzi o niego, tego idiota by się nie domyślił, ale ją to wyraźnie zdenerwowało.
-Pocałowałaś Liama! - jej głos był odrobinę głośniejszy, wystarczająco, żeby Zoe się odwróciła.
-Chyba on ją – zaśmiała się. Oh tak mój wybawco. Na twarzy Chloe rosła złość, a ja z uśmiechem patrzyłam na nią. Nawet nie wiedziałam, że łączyła ich taka relacja, zresztą mam to głęboko gdzieś. Niech go lepiej pilnuje, żeby nie chodził do cudzych domów. Jesteś już moja. Jego słowa zahuczały mi w głowie i dotknęłam obojczyka przez gruby materiał swetra. Skoro jestem jego, to dlaczego on jest Chloe. Jaki on jest popierdolony.
-Dzięki Zoe – odezwałam się po chwili, a ta tylko wzruszyła ramionami i zaśmiała się ciepło. Alexis dziś nie było, więc nawet nie miałam z kim porozmawiać. Zauważyłam Chloe wchodzącą do sali, ale tym razem nie usiadła w moim rzędzie tylko dużo dalej. Prychnęłam na jej zachowanie.
-Obrażona paniusia – rzuciłam w myślach.
-Witaj piękna – usłyszałam zachrypnięty głos, mój uśmiech zszedł już całkowicie z twarzy. Odpowiedziałam krótkim „cześć”, a mój wzrok utkwił na tablicy na wprost mnie.
-Nie powinnaś się tak denerwować spotkaniami ze mną – zaśmiał się cicho i dotknął mojej dłoni, która spokojnie leżała sobie na nodze. Wzdrygnęłam się.
-Nie powinieneś być teraz przy swojej dziewczynie? - zapytałam, na co on tylko uniósł jedną brew.
-Przecież mówiłem ci, że nie miewam dziewczyn – mruknął z zadziornym uśmieszkiem, odwróciłam wzrok od jego czekoladowych oczu.
-Chloe twierdzi co innego – zabrałam dłoń spod jego ręki, nie przemyślałam tego dokładnie, bo teraz jego palce gładziły materiał moich spodni na udzie.
-Ona jest tylko do łóżka i dobrze o tym wie – powiedział spokojnie, a ja strzepnęłam szybko jego dłoń z mojej nogi.
-Pacan – warknęłam gromiąc go wzrokiem. Zaczęłam słuchać tego co się dzieje na wykładzie. Okazało się, że musimy zrobić jakąś durną pracę w parach na zaliczenie. Po sali z rąk do rąk przechodziła lista, na której mieliśmy się wpisać.
-Proszę nie wpisywać osób nieobecnych, wpiszą się podczas następnego wykładu – usłyszałam głos profesor. Mam nadzieję, że Alex dopisze się do mnie w następnym tygodniu. Wpisałam się na listę pod numerkiem 14 i podałam listę dalej. Cholera! Nie przewidziałam tego! Proszę nie wpadnij na to o czym właśnie pomyślałam, nie bądź głupi! Liam jedynie spojrzał na mnie z głupim uśmieszkiem.
-Jaka szkoda, że nie ma Alex – wyszeptał po czym wpisał się w tabeli tuż moim nazwiskiem. Teraz będę musiała znosić jego obecność. Trochę się cieszyłam? Czy tak może być? Nie powinnam się cieszyć z tego, że będę musiała spędzać czas z tym dupkiem. Jeszcze ten temat, że niby musimy kręcić razem film o sobie? Więc będę go musiała lepiej poznać. Chcę, bardzo chcę poznać ten zakręcony umysł. Gdy wysiadłam z autobusu i skierowałam się w stronę swojego mieszkania usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
-Halo? - odebrałam nawet nie patrząc w ekran.
-Za piętnaście minut będę pod twoim domem, zbieraj się – zakomunikował mi głos Liama, nawet nie zdążyłam się sprzeciwić, bo od razu rozłączył się. W domu zdążyłam się jedynie przebrać, zbiegłam ze schodów zapalając papierosa. Cały czas frustrowało mnie to, że się cieszę, że nie jestem z Alex w parze. Pewnie to dlatego, że Liam jest bardzo przystojny i będzie dobrze wyglądał w obiektywie. Przez zamyślenie prawie spadłam ze schodów, chwała za poręcze, mógłby nie zabierać mi tyle myśli. Ugh... Wyszłam z bloku, chłopak stał już przy samochodzie, zgromiłam go wzrokiem. Musiałam tak przy nim udawać, jeszcze poczułby się bogiem.
-Skąd masz mój numer? - fuknęłam zdenerwowana, w odpowiedzi został mi zabrany papieros i usłyszałam ciepły śmiech.

-Nie zdradzę ci moich tajemnic – szepnął mi do ucha muskając je przy okazji. Zadrżałam przez przyjemność, którą mi sprawił. Boże jego usta są takie miękkie i seksowne.