Samochód zatrzymał
się przy jakimś domu. Niepewnym krokiem wyszłam, tym razem łapiąc
dłoń chłopaka. Zdecydowanie bałam się tego co mnie czeka.
-Nie bój się –
przeszły mnie dreszcze gdy ciepły oddech Liama owiał moje ucho.
Poczułam dłoń oplatającą moją talię. Niech to cholera podoba
mi się to! Podoba mi się on! Czy ja to właśnie pomyślałam? Nie
powinnam pchać się gdzie nie trzeba. Strąciłam jego rękę po
dłuższej chwili. Usłyszałam cichy, ciepły śmiech. Kurde czy on
czyta moje myśli? Wie, że mi się podoba? Cholera Olivia przestań
tak o nim myśleć! Gdy podeszliśmy bliżej drzwi usłyszałam
głośną muzykę. Bez pukania weszliśmy do środka. Poczułam
odurzający zapach papierosów i alkoholu. Było pełno ludzi, część
już pijanych. Głośne rozmowy i śmiechy mieszały się z
ogłuszającą muzyką z głośników. Zostałam zaprowadzona do
kuchni, w której stali znajomi Liama, zdążyłam ich już poznać
jak byliśmy na piwie.
-O widzę ją już
drugi raz, musi być dobra w łóżku – Jason skomentował na
wejściu. To będzie zdecydowanie długi wieczór. Zacisnęłam palce
w pięść.
-Nie jestem dziwką
– warknęłam dość głośno. Poczułam karcący wzrok Tracy na
sobie. Chciałam się obrócić i wyjść jednak zatrzymał mnie
Liam.
-Jaka ostra. Lubię
ją – Trevor uśmiechnął się do mnie i sięgnął po butelkę
piwa, którą otworzył
zapalniczką i
podał mi. Zdziwiona spojrzałam na niego, a później na Liama,
który też sięgnął sobie po piwo. To było co najmniej dziwne.
Przecież mnie nie zna nie powinien mnie lubić.
Parę piw później
zostałam z Trevorem sama w kuchni.
-Ładna jesteś nie
dziwne, że podobasz się Liamowi – chłopak zlustrował mnie
wzrokiem. Uśmiechnęłam się delikatnie... Ale chwila...
-Podobam? - pytanie
wyrwało się z moich myśli. W odpowiedzi usłyszałam śmiech, a
przed sobą ujrzałam dłoń.
-Zatańczymy? -
zapytał Trevor, chętnie zgodziłam się, szczególnie, że miałam
już trochę alkoholu we krwi. Tańczyliśmy najpierw daleko od
siebie, w bezpiecznej odległości. Ta jednak z każdą minutą się
zmniejszała i zmniejszała. Byliśmy już całkiem blisko siebie,
ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Nie przeszkadzała mi nawet
dłoń Trevora na mojej talii. Zmrużyłam oczy pogrążając swoje
ciało w muzyce. Poczułam jak lokowane włosy łaskoczą moją
szyję, a gładki, idealnie ogolony policzek muska moje ramię. Był
taki delikatny, aż dziwne, że tak się go bałam na początku.
Otworzyłam oczy, gdy poczułam, że ciepło, które mnie okalało
zostało oderwane.
-Nie dotykaj jej! -
warknął Liam trzymając Trevora za koszulkę. Co on się tak
przejmuje? Tylko tańczyliśmy.
-Spokojnie stary,
wiem, że jest twoja – kędzierzawy odpowiedział i złapał go za
nadgarstki, żeby odpuścił. Poczułam złowrogi wzrok na sobie. Po
chwili Liam złapał mnie za rękę, szybko złapał nasze kurtki i
wyprowadził z mieszkania. Gdy byliśmy już na chodniku przed domem
wyrwałam się z jego uścisku.
-Powiedziałam już,
że nie jestem twoją własnością! - krzyknęłam gromiąc go
wzrokiem. Widziałam jak jego tęczówki ściemniały ze złości,
jak jego szczęka zaciskała się mocno.
-Jesteś moja –
widziałam, że stara się opanować złość, że jego głos był
rozchwiany od napływu emocji, które nim targały.
-Nie jestem rzeczą!
- ostatni raz krzyknęłam, lecz szybko tego pożałowałam. Liam
przyszpilił mnie do samochodu i pocałował mocno. Poczułam
dreszcze podniecenia rozchodzące się po moim ciele, jego usta
zdecydowanie atakowały moje, podgryzał moją dolną wargę, by
później pieścić ją językiem. Jęknęłam cicho w jego usta, to
było zdecydowanie zbyt przyjemne. Poczułam jak się uśmiecha i
odsuwa swoje wargi od moich.
-Mówiłem, że
jesteś moja – wyszeptał nie odsuwając się ode mnie. Patrzyłam
na niego zażenowana tym, że tak łatwo się dałam. Moje policzki
przybrały lekko czerwony kolor. Próba uspokojenia oddechu wyszła
mi dopiero po którymś razie. Liam jedynie odsunął się ode mnie i
otworzył drzwi po stronie pasażera dając mi znak, żebym wsiadła.
Nie zaprosiłam
chłopaka do środka, znów stałoby się to co ostatnio, a bardzo
tego nie chciałam. Wystarczającym był jego sporadyczny dotyk i
pocałunki. To sprawiało, że kolana miękły mi w trybie
natychmiastowym. Cały czas powtarzam sobie, że nie powinnam, mimo
to cały czas ciągnie mnie do niego. Beznadziejne, bezsensowne i
nieBEZpieczne. Jestem zła na siebie za liczne reakcje na jego dotyk,
na jego pieprzone pocałunki. Dlaczego on tak dobrze całuje, co?
Dlaczego cholera ma tak miękkie usta?! Dlaczego uwielbiam jak jego
lekki zarost delikatnie drażni moją skórę?!
-Niech cię szlag
Liamie Hollaway – wysyczałam do siebie podnosząc się z łóżka.
Dobrze, że weekend minął mi bez jego cholernych telefonów w
stylu: „ Będę po ciebie za piętnaście minut”. Wściekałam
się, tak bardzo się wściekałam na to że wywoływał we mnie
jakiekolwiek uczucia. Usłyszałam dźwięk telefonu, tym razem
spojrzałam na wyświetlacz i odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam,
że to moja rodzicielka.
-Cześć Mamuś –
zawsze pieszczotliwie się do niej zwracałam. Lubiłam to, uważałam,
że to idealnie pokazuje moją miłość do niej.
-Oli słuchaj, był
u mnie wczoraj Pan Carter. Pamiętasz go, prawda? - no oczywiście,
że pamiętam. Bywał u nas dość często.
-Wiesz przecież,
że jest redaktorem gazety, a ty mówiłaś, że chcesz odbyć jakiś
staż, więc powiedziałam mu o tym. Jutro o jedenastej staw się w
redakcji My Town na rozmowę, tylko ubierz się stosownie! -
zakomunikowała mi. Ja? Staż?! W takiej gazecie?!
-Żartujesz? -
spytałam chyba nie do końca dowierzając w to co mówi.
-Co, mam to
odwołać? - chyba zmieszała się moim pytaniem.
-Nie denerwuj mnie
nawet! Kocham cię za to najbardziej! Jesteś najlepsza! - krzyknęłam
podekscytowana do słuchawki. Boże, Boże, Boże! To najlepsza
wiadomość jaką dostałam od kilku ładnych miesięcy.
-Zawsze! -
odpowiedziała śmiejąc się do słuchawki. Po krótkiej rozmowie
rozłączyłyśmy się, a ja zaczęłam skakać po mieszkaniu z
radości. To cudownie, to wspaniale, to, to niesamowite!
___
___
Wybaczcie, że dodaję notki tak nieregularnie, staram się, ale jestem w DE w pracy i mam tu słaby internet i to nie w domu. So... Dzięki za jakąś tam oglądalność bloga i proszę komentujcie, bo to mnie motywuje do dalszej pracy ;)
Pozdrawiam ;)
Pozdrawiam ;)